7 lipca 2011

ach!

 Dziecko. Też już pojawiło się na świecie.

 Już dawno wybrałam szpital i nie wiem co by było gdybym tej decyzji trzymała się nadal. Ogromnie zaniedbanie pacjentów. Okazało się iż muszę mieć cesarkę co ich kompletnie nie obeszło, miałam zgłosić się jak zacznę naturalnie rodzić. Śmieszne bo to nie wchodziło nawet w grę.

 Wybrałam inny szpital i jestem megazadowolona.
 Było śmiesznie. Leżałam, badali mnie, studentka się uczyła jakichś bolesnych rzeczy na mnie. Potem przyszła Pani dr i stwierdziła że idziemy rodzić :) Położyli mnie na bok ("Proszę przycisnąć kolana do brody" z takim brzuchem kurr? :/ ) Tak mnie poskładali że nawet nie czułam zastrzyku w kręgosłup :D Potem szybko na plecy iii słabo mi. nie mogę tak leżeć ale co tam. Coraz gorzej i gorzej i gorzej. Ciśnienie 69/39, odpływam. Tlen, efedryna wracam. Tną wyciągają co trzeba i do mycia z tym. Mnie szyją, przynoszą małą. Wysrany tatuś. Ładna, papuśna i wściekła ^^ Lecimy na salę pooperacyjną i zaczyna się koszmar. Kurczenie macicy, jakieś kroplówki. Okropne chwile, ale M był przy mnie długo, dzięki niemu było lepiej :) Potem z dnia na dzień coraz gorzej. Fizycznie szybko się wylizałam. Psychicznie coraz bliżej dna. Baby blues. Minęło na szczęście po 2 tygodniach. mogłam znów się śmiać.


 Teraz nasz berbeć ma już 12 tygodni. Czas pędzi jak szalony, mała szybko rośnie i się rozwija. Nadal jest śliczna! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz