10 lutego 2011

Fatum przylazło

 Babka wpadła w odwiedziny :)))


 -O ciasto robiłaś! Dobre?
-Nie próbowałam jeszcze, poczęstować?
-A zjem kawałeczek.
-Herbaty też zrobić?
-A możesz zrobić...
-...(kurrrr)

 Ileż to się człowiek musi nagimnastykowac żeby nie napluć niechcianym gościom do filiżanki... Tak czy owak pożarła pełen talerzyk ciasta, popiła herbatą i przeszła do rzeczy. Szafki w kichni daj tak, lodówke w ten róg bo wam przeszkadza (przeszkadza nam kochanie? Cholera no, czyli jednak!), pólki powieście tu, a lubisz obrazy? Bo na strychu taki obraz stoi powieście go tutaj, to dla dziecka już wszystko macie? (niee, czekamy aż nam bocian przyniesie razem z wrzeszczącym zawiniątkiem), łóżeczko to kupcie turystyczne, takie jak moja znajoma ma naciska cos w rogach-składa-i pakuje do torby (cholera ja swoje będę mogła w kieszeni nosić!) poza tym ładne kolorowe i gra, nie kupujcie jasnego łóżeczka (i po naszej wymarzonej sośnie :( ), a wózek? Nie kupuj wózka jeszcze! Kupisz jak się urodzi!!!!!!!!!!!! (Ojezuuuu! :O  Ok nie kupię. Dziecko przywiozę w reklamówce ze szpitala bo fotelik samochodowy jest częścią wyposażenia wózka, a potem z córką na rękach pójdę szukać i wybierać wózek! Achhh co to będą za zakupy! Od razu dopasuję brzdąca do wózeczka i wyjadę z nim ze sklepu!), a pościel macie dla dziecka? O a ja mam inną (to babcia też spodziewa się maleństwa?!).

 Pierdolę, więcej nie otwieram nikomu drzwi chyba że usłyszę "Policja, otwierać bo wywarzymy drzwi!". To nie na moje nerwy...


  Hrabia jakoś ciut lepiej. Albo zaczęłam godzić się z losem. Wygadał się że chciał coś mi na walentynki kupić. Super! A bez okazji nie można było? Tak z uczucia a nie obowiązku, narzuconego przez komercyjne zagraniczne "święto"? Na mój gust to i tak miało odwrócić moją uwagę od zakupu kierownicy (przyznał że planował takowy jednak podobno na mniejszą skalę niż się spodziewałam), lub wyleczyć wyrzuty sumienia jeśli takowe się pojawiły gdzieś tam hen w głowie.
 Nie mam nic przeciwko prezentom, tym bardziej takim jaki podobno szykował, tylko po co o tym mówić? Bo wiedział że się nie zgodzę w ramach oszczędności czy żeby było mi przykro że się nie udało a marzy mi się takie cudo od jakiegoś czasu? Nie wiem co kieruje męskim tokiem myslenia, dla mnie to zbyt niepojęte. Tak czy owak pod względem zachowania jakby coś drgnęło. Pewnie na chwilę i zaraz znów będzie to samo. Może jakoś przywyknę... Niech ten czas leci, urodzi się mała W. i przynajmniej przez kilka pierwszych lat jej życia będę miała kogoś kto bezgranicznie będzie mnie kochał, tak po prostu, bo jestem. Potem pewnie skończy się bezinteresowność...

 Tłumaczył mi wczoraj czemu się ze mną żeni. Bo niby chodzi o to, że skoro już zdecydował się na ślub to muszę być tą jedyną (kuźwa skoro jedtem tą jedyną, to jakby traktował pozostałe gdyby było ich więcej?! biedne kobiety ;/) i chce spędzić ze mną resztę życia.

 Ładne słowa, ale tylko słowa. Gdyby to o to chodziło już dawno, nawet przed ciążą by coś w tym kierunku zrobił, choćby właśnie głupi pierścionek żebym wiedziała. A odkąd jesteśmy w ciąży? Ani razu nie słyszałam że chce ślubu. Zawsze były poruszane tylko kwestie techniczne w czym nam to pomoże, a raczej mi bo od tego papierka naprawdę sporo zależy w mojej konkretnie sytuacji. Tylko że w czasie tego zastanawiania się żenić-nie żenić, był jak chorągiewka. Jestem na tak, jestem na nie. Bierzemy ślub, nie bierzemy. "Co za różnica czy będziemy małżeństwem." - aż biło na odległość od jego osoby. Wszak to tylko papier. Owszem ale papier który mówi o czymś więcej niż tylko to że załatwię przy jego pomocy kilka spraw. Widząc jego podejście, tak właśnie zaczęłam postrzegać zamążpójście. To brzmi śmiesznie i materialistycznie ale głupie, skromne oświadczyny, przed ciążą czy tam już w jej trakcie, zmieniłyby całe moje widzenie jego osoby i tej sprawy. Bo od zawsze uważałam że zaręczyny to coś nawet lepszego niż sam ślub. To gest mężczyzny który chce Cię poślubić. Z miłości, nie z powodów technicznych.

 Znów mi źle... Znów mam wątpliwości...

3 komentarze:

  1. nie wkurzać mi tu Anusi :D:D Anusia masz tu buziaki od twojego wielbiciela :D :*** trzymaj się :P (krzesła?) :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Taa trzymaj się ramy to się nie posramy ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ochotę nieźle przywalić hrabiemu! :D Może się wreszcie ocknie? :D

    OdpowiedzUsuń