4 lutego 2011

Jak to robią ciężarne...

 Co robią? No cóż bez większych rewelacji temacik. Jak się leczą ciężarne... Dorwało mnie jakieś choróbsko i staram się je zdusić w zarodku jednak to nie takie proste kiedy łeb peka i wstać nie ma siły ;/
 A co na to hrabia? Myśląc że śpię włączył sobie jakąś wojenną grę i napierd*lał ruskich czy nie wiem kogo z taką oprawą dźwiękowo-basową że aż mi sprężyny w łóżku drżały, a leżałam pokój obok. I niech ktoś mi powie, że facet to myśląca istota. A jak się zdziwił że nie śpię (w takim piekle się nie dało, tym bardziej że opracowywałam plan żeby po prostu przejść się i wyłączyć korki albo chociaż rozwalić mu głowę miseczką po zjedzonych wcześniej  pomarańczach) i że dostał całkiem porządny opiernicz za swoją bezmyślność względem cierpiącej ciężarnej ;p
 No ale wracając do tematu, ciężarne leczą się dziwnymi domowymi sposobami. Nic co czosnkowe i owocowe nie jest mi obce. Hrabia zrobił mi wczoraj (chyba w przypływie wyrzutów sumienia) całkiem smaczną breję z owoców i cytryn. Bomba witaminowa która szybko postawiła na nogi, do tego czosnek do przegryzania, sól morska w sprayu do nosa i jakieś homeopatyczne badziewie które pewnie nawet nie zadziałały. Tak czy owak nieco mi lepiej, nawet spałam w nocy bo mała nie kopała mnie uparcie po każdej zmianie pozycji :)

 Co do poprzedniej notki... Mona musiała wrócić do poprzedniego domu :( Wielka szkoda gdyż zaczęła się oswajać i pokazywać że potrafi być kochaną koteczką... Coż z tego jak bardzo silnie reagowałam na nią alergicznie... Z Ortonem tak nie jest, albo nie wydziela tego uczulającego białka, albo to taka pierdołą że nawet uczulić nie potrafi :D

1 komentarz:

  1. Za to Monę zastąpił Leon... ;) Dużo zdrówka dla Ciebie i Weroniki! ;) No dobrze... ;) Dla hrabiego też... :D

    OdpowiedzUsuń