14 lutego 2011

Walentynki

 Tak tak 14 lutego. Ileż ja się dziś naoglądałam zakochanych i zauroczonych gimnazjalistów tłoczących się po galerii handlowej. W końcu ferie :)
 umówiłam się z A na lody i ploty. Nie widziałyśmy się chyba z 3 lata, przyznam że niewiele się zmieniła, równie łatwo się dogadać co kiedyś ;) I tak planowałam siedzieć z nią max godzinkę a w ostateczności po ponad czterech zadzwoniłam do M żeby po mnie przyjechał :D Ale chyba własnie tego było mi trzeba. Wyjścia do ludzi, pogadania z kimś neutralnym, wyżalenia iiii przede wszystkim chyba posłuchania że jednak są faceci o wiele gorsi od mojego hrabiego :D

 A hrabia, póki co od wczoraj się sprawuje bardzo dobrze. Co prawda nadal mam wątpliwości co do jego szczerości na temat ostatniej sprawy, jednak hycba nie chcę już tego roztrzasać. Problem w tym że moje zaufanie naprawdę zadrżało w posadach. Czuję się mimo wszystko oszukana i we wszystkim co teraz mówi wietrzę podstęp i mam wrażenie że nie ejst szczery... ;/ Nigdy bym się tego nie spodziewała i to naprawdę przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu.

 Jestem zła, jestem obecnie oschła w stosunku do jego osoby, powiewa chłodem (teraz już tylko chłodem, przez weekend powiewało wprost arktycznym zimnem, i chyba tylko nasz syberyjski kocur mógł je znieść bo się kleił do mnie z ogromną napastliwością - to akurat w nim cudne, że potrafi wyczuć nastrój i pociesza ^^). Tylko że gryzę się sama ze sobą. Brakuje mi go coraz bardziej, już nawet jako po prostu ciepła drugiej osoby, ale też jako faceta, mojego faceta. A z drugiej strony po każdym incydencie przez pewien czas nie umiem się zmusić do jakiejś czułości. odczuwam coś w rodzaju przymusu bronienia się przed tym człowiekiem - śmieszne! Ale tak właśnie jest, Mam wrażenie, że oznaką słabości będzie okazanie mu uczuć po tym jak sprawił mi przykrość. Że odbierze to jako przyzwolenie na takie zachowanie, coś w stylu skrzywdziłeś? Trudno, pobolało ale teraz bądź jak najbliżej a potem zrań mnie znów kiedy zechcesz. i tak biję się ze sobą bo jednocześnie nie chcę go i potrzebuję.

 Byliśmy dziś po termin ślubu, miewam co prawda wątpliwości czy aby na pewno chcę wiązać się formalnie z takim egoistą i uparciuchem, ale przecież kocham go okropnie. Przesżło mi właśnie przez myśl, że może jednak jakoś spokojnie uda mi się z czasem go zmienić. Kurczę trzeba znów spróbować, znów cierpliwie jak z dzieckiem, tak jak kiedyś gdy zaczynaliśmy. Wtedy zmienił masę w swoim zyciu/zachowaniu bo mu zależało. Niech więc spróbuje znów. Tylko że boję sie że jak będę za dobra to zamiast w ramach zadośćuczynienia robić coś z własnymi złymi nawykami, on przywyknie do tego że jest złym chłopcem a ja mimo to wokół niego skaczę jak kwoka. i znów będę się bić z myślami przez jakiś czas.

 Dziś coś ścisnęło mnie za serce w urzędzie kiedy wypełnialiśmy papiery związane ze ślubem, jeden jego malutki gest ręką na moim palcu. Myslałam że zacznę chlipać urzędniczce w żakiecik, ale jakoś się powstrzymałam. Jedno drobne zachowanie z jego strony dało mi tyle radości w jednej chwili, wzruszającej radości. Poczułam sie znów jak wtedy gdy rozumielismy się bez słów...

 Jutro ginekolog, całe szczęście bo boję sie że dzieje się coś złego, malutka za abrdzo sie spieszy. Dziecino siedź tam ile możesz, nie ma się co pchać na taki brudny zimny świat. Siedź tam grzecznie aż będziesz w pełni sił żeby przebyć długą drogę na zewnątrz.
 Po wizycie lece z teściową oglądać kiecki, zostało trochę czasu do uroczystości jednak lepiej wcześniej zorientować sie co tam piszczy w modzie sukienkowej, i ewentualnie stworzyć koncepcję mojej kreacji. Później z M obejrzeć i może już wybrać obrączki, i to będzie zdecydowanie najprzyjemniejszą częścią dnia! :)

 I cieszę się i nie cieszę. Głupia jestem.

 Tak czy owak wątpliwości nadal mnóstwo, myśli tych złych i dobrych również. Kocham go a on mnie swoją miłością pożera po kawałku zostawiając krwawe rany. Kapturek pokochał wilka. Tylko czy ma dość siły żeby go oswoić?

1 komentarz:

  1. Oswajaj go z rozwagą... :) Masz rację nie odpuszczając mu grzeszków tak od razu - najwyraźniej dobry z Ciebie psycholog a w przyszłości (i to bliskiej) - dobra matka... ;) Mimo wszystko bardzo bym chciała, żeby Wam się udało! Życzę Wam tego z całego serca! :) :* Ale raczej nie ma co liczyć na to, że będzie łatwo. Wygodnickie nawyki dość trudno wyplenić właśnie dlatego, że są wygodne i nikt chętnie się ich nie pozbywa. Trudna walka przed Tobą, ale liczę na to, że ją wygrasz! :)

    OdpowiedzUsuń